Przeczytałam o sobie różne rzeczy za portalach katolickich. Niestety żaden z publicystów i żadna z publicystek nie przeczytali książki. Zachęcają do tego również innych: pod żadnym pozorem nie czytać! Piszą, że przypuściłam „nienawistny i przemyślnie zorganizowany atak na stan konsekrowany, który nieprzypadkowo pojawił się w Wielkim Poście”. Że nie rozumiem istoty chrześcijaństwa. Co bardziej smutne deprecjonują również świadectwa bohaterek książki – że to jakieś niedojrzałe kobiety i przecież nie nadawały się do zakonu. Nie wiem, skąd to wiedzą, skoro nie czytali książki. Zadziwia mnie, że tak łatwo wydają wyroki, potępiają, obrażają. Że nie chcą pochylić się nad czyimiś trudnymi doświadczeniami. Więc być może faktycznie czegoś nie rozumiem, bo wydawało mi się, że chrześcijańska postawa polega na czymś innym…
A historie są autentyczne. I ja codziennie dostaje kilka listów od byłych sióstr, że to wszystko prawda i że one też tego doświadczyły.
Leave a Reply