Spektakl „Zakonnice odchodzą po cichu” w reżyserii Darii Kopiec wystawiany w opolskim Teatrze im. J. Kochanowskiego został bardzo dobrze przyjęty przez publiczność. W kularach padały słowa: „rewelacyjny”, „najlepsza premiera za czasów nowego dyrektora”, „ważny, na wysokiem poziomie artystycznym, ale też przystępny, dla każdego widza”.
Jednym słowem – sukces! Bardzo się cieszę i nie mogę już doczekać, kiedy zobaczę spektakl. Będę w Opolu 16 listopada, w czwartek. Po spektaklu, 0 19.30, dyskusja z moim udziałem o powołaniu i sztuce prowadzona przez Jacka Wakara połączona z premierą wydania specjalnego „Zakonnic” wzbogaconego o nową część „Echa”.
Poniżej recenzja ze spektaklu z opolskiej „Wyborczej”:
W Opolu powstał spektakl „Zakonnice odchodzą po cichu” w reżyserii Darii Kopiec, na podstawie głośnej książki Marty Abramowicz o tym samym tytule.
Powołanie
Prolog dla spektaklu stanowi dyskusja aktorek o religii i o wyobrażeniach na temat zakonnego życia. Zanim wejdą w role, wymieniają się spostrzeżeniami o tym, jakie jest ich podejście do wiary, czy do posłuszeństwa. Różny jest stopień dojrzałości tych refleksji i na ich bazie rozgrywane są napięcia w początkowej części spektaklu. Wypowiedzi powstały w procesie improwizacji aktorskich. Wejście w jedną z ról wyprzedza intrygujące porównanie reżimu w pracy aktorki do rytuałów zakonnych. Dyscyplinę tego rodzaju charakteryzował przede wszystkim system pracy w teatrze Jerzego Grotowskiego, patrona projektu, w ramach, którego powstało przedstawienie. Nie jest to jedyne nawiązanie do Teatru 13 Rzędów.
Ascetyczna scenografia
Mikrofony na statywach w przedniej części sceny, za nimi cztery krzesła, na nich habity (projektu Patrycji Fitzet), na ścianie białe kafle na stałe obecne w Modelatorni i nieduże czarne tło. Po prawej fortepian, przy nim kobieta we fraku z dużym wyciętym krzyżem na piersi. W tak zarysowanej scenerii według wizji Martyny Lechman Kopiec realizuje swoją wizję. Budowanie atmosfery i dramaturgii oddaje aktorkom, pokazując przez to jak duże są ich możliwości. Zaznacza też, że wprowadzenie niewielkich zmian, jak ustawienie krzesła i drobny gest zmienić mogą w wyobraźni widza przestrzeń rozgrywanej akcji, i że ten sam przedmiot, który był ławą, klęcznikiem, czy ołtarzem, za chwilę stać się może instrumentem.
Nowe twarze
Spektakl Kopiec bazuje na precyzji gry scenicznej i muzykalności aktorek. Gra opiera się na niemal zrytualizowanych gestach, podobnych tym, które byłe zakonnice opisują w swoich zwierzeniach, jako kluczowe dla odpowiedniego zachowania w klasztorze. Choreografię opracowała Aneta Jankowska. Głosy z kolei co chwila nakładają się na siebie, przeplatają, i nie jest istotne, którą z kobiet przedstawia się w danej sytuacji, bo co chwila powraca chór głosów, sprowadzający je do podstawowego problemu – nieumiejętności dopasowania się do reguł zakonnych.
Aktorki doskonale odnalazły się w swoich rolach. Szczególną więź, za pomocą prostych środków, tworzy z widzami Cecylia Caban. Po raz pierwszy też w Teatrze im. J. Kochanowskiego można zobaczyć występujące gościnnie: Natalię Czekałę, Joannę Sokołowską i Małgorzatę Mikołajczyk. O ile Sokołowska i Mikołajczyk wiernie oddały charaktery swoich postaci (odpowiednio – niewinność i emocjonalność oraz zachowania nerwicowe), tak pierwsza z nich przede wszystkim zachwycała tworzoną na żywo muzyką (niesamowite wrażenie robi m.in. melodyjny cytat ze znanej ballady „Na Wojtusia z popielnika”, który, z towarzyszącym mu cicho i twardo akcentowanym tekstem zupełnie zmienia charakter utworu). Muzyka oparta jest w przedstawieniu głównie na prostych rytmach i przejmujących melodiach, ale dzięki utalentowanym wokalnie aktorkom i pianistce bezwzględnie stanowi o sile spektaklu.
Premierowi widzowie śmiali się z subiektywnie ocenianej wagi przewin młodych sióstr („modliłam się w nocy w kaplicy”, „założyłam dżinsy na urlopie, a inne siostry poszły za moim przykładem”). Kompulsywne zachowania w reakcji na „złe uczynki” (szczególnie w wykonaniu Mikołajczak), które rozwijają się w strumieniach wypowiedzi zakonnic jak litanie, zaprezentowane są najsilniej w przypadku postaci Doroty (z inspiracji zapiskami z dziennika, przytoczonymi w książce Abramowicz).
Kobiecy zespół artystek
Podobnie jak z książki, tak też ze spektaklu wynika, że główną przeszkodą na drodze do osiągnięcia satysfakcji z zakonnego życia były dla sióstr zwykle ich przełożone. Ich postacie rozgrywane są zarówno przez piątą bohaterkę, znad pianina (Czekała na zmianę odgrywa głosy wewnętrzne postaci, anonimowe zakonnice, to znów głosy surowych Mistrzyń), jak i przez pozostałe aktorki.
Spektakl trwa niewiele ponad godzinę, jest dopracowany w każdym calu, spójny i konsekwentnie realizuje temat. Przedstawienie pozostawiono bez mnogich epilogów, które obecne są w reportażu. Kopiec nie powołuje się na statystyki dotyczące zakonnego życia w Polsce i Europie, pozbawia kontekstu, jaki budują w książce wypowiedzi zakonników. I tym samym znacznie zyskuje, pozwalając widzom na odwołanie się do własnych kontekstów (jak w wypowiedziach aktorek z początku przedstawienia) i pozostawiając miejsce na samodzielną refleksję.
Leave a Reply